wtorek, 3 lipca 2012

mój nowy blog z opowiadaniem ;3

tak jak pisałam wcześniej podaję Wam link do bloga : http://moja-mala-historia.blogspot.com/ mam nadzieję, że chociaż połowa z Was będzie go czytać ;> nie obrażę się jak mi go pomożecie rozsławić ...

ostatecznie ... paa ;** miło było czytać pozytywne komentarze pod rozdziałami ♥ dziękuje Wam za to, że byliście :')

niedziela, 1 lipca 2012

15. Do trzech razy sztuka

Nie mogę odejść tak bez słowa. Nie mogę zostawić Harry'ego, Jess i całej reszt. Po prostu są dla mnie zbyt ważni. Stanęłam na nogi, które ugięły się pode mną. Podeszłam do apteczki i wyszperałam jakiś bandaż. Energicznymi ruchami owinęłam go wokół nadgarstka. Wyszłam z łazienki, ale Hazzy już tam nie było. Na pościelonym łóżku leżałam kartka `Kochanie wiem, że to dla Ciebie bardzo trudna sytuacja. Chciałbym móc być teraz przy Tobie, ale z całym zespołem musimy wyjechać do Australii. (to długa historia) Tak bardzo Cię przepraszam. Wrócę jak najszybciej się da. - Harry xx `. Kiedy przeczytałam ten list usiadłam na brzegu łóżka ze szklistymi oczami. Nie mogłam uwierzyć, że nie ma go teraz przy mnie. Nie zamierzałam się teraz znowu rozklejać. Nie wiem czemu i w jaki sposób, ale to co stało się przed chwilą w łazience dało mi siłę. Czułam, że teraz będzie inaczej. Wstałam i wyszłam na balkon. Usiadłam na leżaku i włączyłam laptopa Weszłam na facebook, a moim ocza ukazało się kilkaset zaproszeń do znajomych. Przejrzałam z nie chęcią wszystkie, a potwierdziłam tylko 2 - od osób ze starej szkoły. Nie po to mam prywatne konto, żeby Directionerka zawalały mi je różnymi wiadomościami. Zobaczyłam co się dzieje i wylogowałam się z tej strony. Następnym celem był twitter. Tu było znacznie gorzej... Trendy wyglądały tak : coś tam o Obamie, #partyhard, #upallinghtisreal, Harry & Julia, #JulyWish, Perrie,  My Instagram, coś jeszcze o polityce, Schultz i football match. `Ciekawie się zaczyna` - powiedziałam sama do siebie wzdychając. Wchodzę w Interactions, a tam same hejty. Jeden wielki spam. Wszycy czepiali się mnie, że upiłam loczka, zraniłam Zayn'a; i tu się przeraziłam, bo przecież to niemożliwe żeby komuś powiedział, a może. Napisałam tylko `So sorry that he met me and that u hate me so much... I never hurt u again. Promise !` i wylogowałam się. Zamknęłam laptopa i kolejne łzy popłynęły po moich policzkach. Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Otarłam mokre policzki i udałam się w stronę szafy. Wyciągnęłam moją wielką walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Kiedy skończyłam z trudem zamknęłam walizę, a list od Harry'ego schowałam do kieszeni shortów. Kiedy wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi, zrobiło mi się jakoś dziwnie... Wzięłam głęboki wdech; jedyny odgłos dający lekkie echo. Wolno szłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu w ogrodzie nad basenem siedziała Perrie. Byłam pewna, że pojechała z Zayn'em do Australii... Postawiłam walizkę przy drzwiach i wyszłam na taras. Spojrzałam na chmury, każda przypominała mi coś związanego z chłopakami. Już za nimi tęskniłam; będzie mi ich strasznie brakować. Usiadłam na leżaku obok Perrie. One nawet nie drgnęła.
- pozdrów chłopaków ode mnie i przeproś ich... A Zayn'owi powiedz, że nie jestem na niego zła i chcę żeby widział, że dla mnie jest tak jak kiedyś - powiedziałam i kiedy wstałam Perrie szybko zareagowała
- czekaj ! - niemal krzyknęła; usiadłam - gdzie ty idziesz ? - dodała
- to długa historia... - odpowiedziałam z zawahaniem w głosie
- ja mam czas - powiedziała blondynka i spojrzała na mnie spoglądając spod mokrych od łez rzęs. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaczęłam opowiadać od tamtego najgorszego poranka w moim życiu...
- i tak znalazłam się tu, na leżaku - skończyłam. Dziewczyna wstała i przytuliła mnie
- po deszczu zawsze wychodzi tęcza - powiedziała, a w tym czasie kolejne łzy spłynęły mi po policzkach. Spojrzałam na nią i powiedziałam :
- zrozum mnie, ja muszę odejść. Proszę przeproś chłopaków. Postaram się utrzymać z nimi kontakt, ale nie wiem czy będę umiała.
- myślę, że powinnaś się spotkać jeszcze z Harrym - uśmiechając się pocieszająco powiedziała   
- a ty leć do Zayn'a - odpowiedziałam i zaśmiałam się
- to nie jest takie proste... - powiedziała uciekając wzrokiem - on był pijany, nie wiedział co robi - dodała ze łzami w oczach
- znam go już dość dobrze i wiem, że jeśli miałby się bawić czyimiś uczuciami to musiałby być chory psychicznie - powiedziałam chcąc ją pocieszyć. Perrie w odpowiedzi uśmiechnęła się.  Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę kiedy zadzwonił mój telefon. `ku**a !` pomyślałam kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu `wujek Adam`. Nie odebrałam; zignorowałam tak jeszcze kilka połączeń od tego numeru. Schowałam telefon do kieszeni i kontynuowałam rozmowę z dziewczyną z Little Mix. Mogłabym z nią rozmawiać bez końca i wcale nie chciałam stąd odejść, ale wiedziałam, że im szybciej to zrobię tym lepiej ... Pożegnałam się z Perrie i poszła m po walizkę. Taksówka stała już na podjeździe.
- do Los Angeles poproszę - powiedziałam. Położyłam rękę na szybie, kolejne litry łez wylane z mich oczu, ale po prostu nie mogłam wytrzymać. Nigdy nie pomyślałam, że to tak się skończy...

************************TYDZIEŃ PÓŹNIEJ**********************

L.A to cudowne miejsce. Mieszkam u mojej koleżanki z podstawówki. Cieszę się, że ją tu znalazłam, mamy sobie tylko do opowiadania. Co z One Direction ? Dwa dni temu wrócili z Australii. Dzwoniłam do Perrie... Harry wybiegł z domu, wsiadł do samochodu i do teraz się nie odezwał, nie odbiera telefonu, nikt go nie widział. Chłopacy dzisiaj wieczorem zgłosili zaginięcie. Boję się o niego... Tak cholernie go kocham i brakuje mi go. Chyba powinnam do niego zadzwonić i pożegnać się, tak jak radziła Perrie. Chcę ostatni raz przytulić go i mieć przy sobie. Natomiast z resztą zespołu się nie kontaktowałam, nie potrafię z nimi rozmawiać, muszę ochłonąć. Dla własnego spokoju przefarbowałam i obcięłam włosy, staram się też nie pokazywać się często publicznie przynajmniej do czasu kiedy loczek się nie znajdzie, bo jeszcze mnie posądzą o morderstwo. No i jeszcze sprawa mojej ‘’kariery’’… Nie chcę zaprzepaścić moich marzeń. Muszę zadzwonić do Cowell’a i wszystko wyjaśnić. Mam nadzieję, że mnie zrozumi i da mi drugą szansę.

*********************MIESIĄC OD ROZSTANIA******************
Tak jak radziła Perrie zadzwoniłam do Hazzy; spotkaliśmy się i to było cudowne. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zrozumiał mnie i za to mu dziękuję. Nie chciałam go opuszczać, tak bardzo chcę być przy nimi. Czemu nie wracał ? Był cały czas w Holmes Chapel. Nie mógł i nie może pogodzić się z tym, że nie mam mnie z nim. Może kiedyś do siebie wrócimy i będzie jak dawniej… Może. Zmieniając temat; rozmawiałam z Simonem. Udało się ! Muszę tylko przedstawić mu piosenkę, którą na szczęście mam gotową. Jutro postaram się z nim spotkać. No i Zayn… spotkałam się z nim (jak i resztą zespołu) i szczerze porozmawiałam. Między nami jest już ok i Perrie też na to wpłynęła, bo przecież on kocha teraz ją, a nie mnie.

************************ROK LATA PÓŹNIEJ********************

Ten rok był niesamowity. Wydałam płytę, która świetnie się sprzedaje. Jestem w trakcie trasy koncertowej. Na szczęście koncerty w Polsce mam już za sobą i nie spotkałam tam nikogo znajomego. Jutro śpiewam W Irlandii. To niesamowite miejsce. Niall z zafascynowaniem mi je pokazał. Z Perrie wciąż utrzymuję kontakt; ona jest cudowna. Mam już na koncie 2 duety: z Perrie i z Harry’m. Tak, z loczkiem. Jesteśmy znowu razem i nie mam nic przeciwko temu. To jest przeznaczenie,  a ja po prostu nie mogłam w nie uwierzyć. Cieszę się, że stało się tak jak się stało. Teraz już nic nie może się zepsuć.




Kończę to opowiadanie ;< dziękuję wszystkim, którzy je czytali ;** jest mi niezmiernie miło z tego powodu ;3 jeśli to opowiadanie Wam się podoba to pocieszę Was, że zamierzam pisać nowe, lepsze <3 miałam pisać tutaj, ale stwierdziłam, że założę nowego bloga o nazwie `My Little Story` mam nadzieję, że będziecie go czytać ;** w następnej notce podam Wam linka ^^ a pod tym opowiadaniem żegnam się z Wami jako Julia ;***  

niedziela, 24 czerwca 2012

14. 1+1=3, czyżby było nas teraz więcej ?

**********************PO OKOŁO TRZECH GODZINACH********************

`Boże jak mi się w głowie kręci ! hahahahaha. Nie, cicho, jest zaje***cie ! hahahahaha.` - tak, moje myśli z teraz. Nie no, nie potrafię nad tym panować. Liam, jedyny trzeźwy zadzwonił po taksówkę. Czekaliśmy przed klubem cały czas się śmiejąc i wygłupiając. Byłam wtulona w ramiona Harry’ego, a w ręce trzymałam szpilki i wymachiwałam nimi na wszystkie strony; pewnie w szpilkach już dawno leżałabym na chodniku. Liam trzymał pod ręką Danielle, bo ta też nieźle się dzisiaj bawiła. Louis i Eleanor trzymali się wzajemnie, bo podobnie jak ja z Harry’m starali się utrzymać równowagę. Niall i Jessica stali koło siebie wygłupiając się cały czas i rozśmieszając nas. Nie zmienia to faktu, że też kołysali się na nogach. Zayn z tą całą Perrie obściskiwał się na boku. Nie znam jej to nie będę oceniać, ale wepchnęła mi się jak ja chciałam zeswatać mojego… eee… ex przyjaciela ? ehh, no trudno… Mniejsza już o tą sprawę. No więc, jak chciałam zeswatać mulata z Jess. Mam nadzieję, że jak już mi minie to ją bliżej poznam; jestem pewna, że zyska przy bliższym poznaniu. Wreszcie podjechała specyficzna dla Londynu żółta taksówka. O ile ona jest żółta, bo ja ją widzę w kilku kolorach. `Chyba mi tam coś dosypali…` - pomyślałam wsiadając do samochodu. Tym razem już się raczej nie zmieścimy, bo jedzie z nami nowa dziewczyna Zayn’a i moja przyjaciołka. Jess po mimo, że poznała już chłopaków to czuje się nadal nieswojo. Z tego powodu w pierwszej taksówce jedzie właśnie ona, ja, Harry i Niall. W drugiej jak mi się wydaje Louis, El, Liam i Danielle. Zayn i Perrie jadą sami w trzeciej. Nie mogłam opanować śmiechu, a Harry cały czas mnie szczypał, dosłownie wszędzie. Nawet nie wiem kiedy przebiliśmy ta całą drogę; tak szybko mi minęła. Cała ekipą weszliśmy do domu. Poszłam do kuchni napić się tym razem wody, a w tym czasie reszta była już w swoich pokojach. Idąc korytarzem do pokoju słychać było dochodzące zza drzwi śmiechy. Harry cały czas mnie obejmował i całował. Weszliśmy do pokoju, a on rzucił się na mnie i upadłam na łóżko. Nie przestawał mnie całować. To co teraz czułam było niewyobrażalne. Nawet nie zauważyłam kiedy zleciały z nas ubrania, jednak nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie loczek zabrał się za mój stanik. Na szczęście po mimo ilości procentów w moim organizmie w odpowiednim momencie z powrotem go zapięłam. Nie wie  ile jeszcze to trwało, ale pamiętam, że zeszliśmy jeszcze po 2 kieliszki i jakieś trunki. W pokoju jeszcze wypiliśmy kilka drinków i fil mi się urywa. Wiem tylko, że było… przyjemnie.


******************************RANO *******************************

Kiedy się obudziłam byłam wtulona w Hazzę. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że byliśmy nadzy. Mam nadzieję, że nie wydarzyło się to co jedyne przychodziło mi w tym momencie do głowy. Kocham go, ale dla mnie to za wcześnie… Podniosłam lekko głowę i od razu wróciłam do poprzedniej pozycji łapiąc się spontanicznie za głowę, bo w tym samym momencie kiedy się podniosłam głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Przetarłam oczy i spojrzałam na Hazzę.
- Harry, Harry. Obudź się- zaczęłam szturchać chłopaka. Loczek zaczął coś mamrotać i spojrzał się na mnie; przyciągnął mnie do siebie i zapytał:
- kochanie co tu się działo ? – zaspanym głosem.
- miałam nadzieję, że ty pamiętasz, bo mi się film urywa po tym jak zrobiliśmy sobie kolejne drinki – odpowiedziałam z zażenowaniem w głosie. 
- czyli piliśmy jeszcze drinki, to już wiem więcej – powiedział ironicznie.
Zapadła cisza. Biłam się z myślami. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobiliśmy; zachowaliśmy się jak niedojrzałe dzieci. A co w tym wszystkim jest najzabawniejsze ? Nie pamiętam swojego pierwszego razu. Wyjazd do Londynu miał mi pomóc, a nie od nowa zepsuć życie. Nie chodzi mi o to, że jestem jakimś odmieńcem i nie chcę mieć dzieci. Po prostu nie jestem gotowa. Nie umiem zapanować nad  swoim życiem, a mam jeszcze dbać o małe dziecko. Ale była jeszcze nadzieja, może nic z tego nie wynikło. W końcu padło pytanie którego tak bardzo bałam się zadać :
- czy my… Czy się zabezpieczaliśmy ? – zapytał Harry
- nie wiem – odpowiedziałam zrezygnowanym głosem – a miałeś ? – dodałam
- nie – odpowiedział. Puste `nie`. `Nie`, które sprawiło, że Twoje życie legło w gruzach. Nienawidzę siebie za to. Nienawidzę ! Łzy napływały mi do oczu. Szarpnęłam koc, który leżał na krześle obok łóżka i szybko się nim okryłam. Na pół pijanym krokiem poszłam do łazienki. Zakręciło mi się w głowie; nie wiedziałam czego to wina… Alkoholu, czy… Bałam się o tym myśleć. Zaczęłam płakać. Weszłam pod prysznic i stałam pod strumieniem wody. Nie myślałam kompletnie o niczym. Lałam wodę na twarz, żeby nie czuć swoich łez. Otarłam się ręcznikiem i szybko założyłam krótkie spodenki i koralową koszulę. Oparłam ręce na zlewnie i spojrzałam w lustro. `Ty głupia ! Co zrobiłaś !` -mówiłam sama do siebie. Nie mogłam dłużej patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Osunęłam się po ścianie i usiadłam na podłodze. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Łzy spływały mi potokami po policzkach. `A może odejdę ? Wtedy nie będę już miała problemów. Poczekam na Harry’ego tam… W niebie` - pomyślałam i zaczęłam szukać wzrokiem czegoś ostrego. Nie chciałam odbierać sobie życia, ale inaczej nie potrafiłam. W swoim przekonaniu utwierdziło mnie to, że myśli samobójcze mam już drugi raz w przeciągu 24 godzin. Wreszcie moim oczom ukazała się granatowa żyletka. Jej ostrza połyskiwały w promieniach słońca dostających się przez małe okienko. Wstałam, zrobiło mi się niedobrze i zanim sięgnęłam po narzędzie zbrodni nachyliłam się na toaletą. Miałam nadzieję, że przyczynom jest alkohol. Otarłam usta papierowym ręcznikiem i z powrotem poszłam w stronę pułki. Wzięłam żyletkę i usiadłam tam gdzie wcześniej. Zbliżyłam ostre narzędzie do lewego nadgarstka. Ręka zaczęła mi się lekko trząść. Wiedziałam, że tak będę najlepiej. Nie widziałam innego rozwiązania, a skoro wszystkie problemy mają rozwiązanie ten też musiał mieć; właśnie to. Przycisnęłam żyletkę do ręki i przesunęłam. Szybko zrobiłam jeszcze dwa takie ruchy. Mój nadgarstek był bogatszy w trzy krwawe kreski. Nagle krwi przybywała, a ja nie potrafiłam tego opanować. Serce biło mi coraz szybciej. Podbiegłam do zlewu i odkręciłam wodę. Zanim oblałam całą ranę, zaczęło mnie mocno szczypać. Odsunęłam rękę i ukucnęłam z ręką na nim. Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć dlaczego tak zareagowałam. Mogłam siedzieć w miejscu i się wykrwawić. Tylko mnie przez to mocniej szczypie, a i tak się wykrwawię tyle, że nad zlewem. Kucałam tak przy zlewie i zamknęłam oczy. Całe życie stanęło mi przed nimi. Nie wiem co się teraz stanie, ale boję się tego. Tak cholernie się boję ! Utopiłam palec we krwi i napisałam na płytkach podłogi `I love u Harry xx`. Płakałam jeszcze bardziej. Nie wiedziałam czy ratować swoje życie, czy poddać się.



trochę długo nie dodawałam ;< przepraszam ;** ej to nie fair ! ;c też Was kocham obserwatorzy który mnie opuścili -.- pozdrawiam środkowym palcem ;* no nie ! ;/ wródźcie <3 dobra, mniejsza o to ... zapraszam na mojego drugiego bloga, mam nadzieję, że się spodoba i dodacie się tam też do obserwatorów i będziecie komentować ;* ---> http://ulagramza.blogspot.com/ (
blog o mnie i moim dziwnym życiu; o modzie, muzyce i wszystkim co mnie otacza) btw wydawało mi się, że ten rozdział jest dłuższy ... nie mam weny po prostu ;/

poniedziałek, 11 czerwca 2012

13. Nie spodziewałam się takiego przebiegu wydarzeń

Nagle poczułam, że ktoś mocną pociągnął mnie za rękę. `Czyli żyję ?` pomyślałam. Upadłam na zimny beton. Otworzyłam oczy i ukazała mi się młoda dziewczyna. Miała duże niebieskie oczy, zgrabny nos i wąskie usta. Jej cera była dość blada, a policzki lekko zarumienione; pewnie za sprawą delikatnego makijażu. Na jej twarz opadały długie, proste kosmyki ciemno-brązowych włosów. Chociaż nie wiedziałam jej całej wiem, że jest szczupła. Tyle udało mi się wywnioskować przy tym świetle.
- odbiło Ci ?! – krzyknęła zdenerwowana i wystraszona
- eee, nie – odparłam, zupełnie lekceważąc jej zdenerwowanie
- dlaczego chciałaś to zrobić ? – zapytała delikatniejszy tonem, głośno sapiąc
- rodzice nie kazali mi rozmawiać z nieznajomymi – nie wiem czemu tak się zachowałam…
- no dobrze spokojnie. Mam na imię Jessica. Podać Ci wiek, miejsce i datę urodzenia, nazwisko, miejsce zamieszkania… Życiorys ? – odpowiedziała trochę wkurzona moimi chamskimi odpowiedziami. Nie dziwię się, ona mi uratowała życie, a ja jej tu skaczę do gardła.
- przeżyję bez tych wiadomości – odpowiedziałam, starają się uspokoić – no sory, nie wiem co mnie napadło – dodałam kiedy zobaczyłam, że Jessica patrzyła w zupełnie inną stronę i miała dziwny wyraz twarzy
- ja Ci tu życie ratuję, a ty mi z takimi tekstami ? - powiedziała, nadal nie patrząc się na mnie. Zapadła cisza. Nie wiedziałam jak się zachować. Nie minęły mi tamte emocje. Znowu przypomniał mi się Zayn i miałam ochotę przytulić się do Harry’ego. Właściwie to najbardziej miałam ochotę stanąć z powrotem na tym moście i od razu skoczyć, a nie rozmyślać tak jak wtedy. Nie wiedziałam czy wstać, podziękować i odejść. Rozbawiło mnie lekko to jakby to miało brzmieć… `Dziękuję za uratowanie mi życia, teraz już idę, cześć` pomyślałam. Tak; zupełnie chamsko.
- ja jestem Julia – powiedziałam, przerywając to krępujące milczenie. Dziewczyna przyjrzała mi się, zmarszczyła brwi i powiedziała:
- ej, a ty nie jesteś czasem ta dziewczyna Styles’a ? – nadal patrzyła się na mnie tak dziwnie
 - tak to ja – powiedziałam z lekkim uśmiechem. Większego nie dałam rady w tej sytuacji zrobić, był to uśmiech wywołany przez niego… - a ty jesteś Directionerką ? Może chcesz jego autograf albo chcesz mnie pobić za to, że wybrał mnie ? – powiedziałam, bo pewnie gdybym się nie odezwała to dalej byśmy tak patrzyły bezczynnie w niebo
- nie, ja nie z tych – odpowiedziała uśmiechając się – ale wiesz, autografem nie pogardzę – dodała i obie wybuchłyśmy śmiechem
- no to chodź – wstałam ledwo na siłach i zakołysałam się, bo alkohol uderzył mi właśnie do głowy. Podałam dziewczynie rękę.
- lepiej wstanę sama, bo jeszcze Cię przewrócę – powiedziała w odpowiedzi na moją wysuniętą w jej stronę rękę. Wstała i zapytała:
- ale tak w ogóle to gdzie my idziemy ? – marszcząc brwi, ale w inny sposób niż wtedy
- no bo ja jestem teraz z całym zespołem i ich dziewczynami w Fabric no i pójdziesz tam ze mną – odpowiedziałam – tylko nie piszcz ! – dodałam przymykając oczy
- co ?! Poznam ich ?! – głośno powiedziała patrząc na mnie jeszcze większymi oczami
- no tak ! – odparłam śmiejąc się – wiem co czujesz. – dodałam i uśmiechnęłam się, podnosząc jeden kącik ust wyżej. Nagle wpadłam na genialny pomyśl. Wykorzystam trochę mojego anioła stróża, ale myślę, że nie będzie miała nic przeciwko. Dobra, plan jest taki: W miarę możliwości (bo nie wiem w jakim stanie jest teraz Zayn i gdzie w ogóle jest) przedstawię mulatowi Jess. Według mnie jest w jego typie, no i nie powiem, jest ładna. Tylko muszę wymyślić jakiś sposób jak to zrobię… W pewnym momencie zorientowałam się, że nie wiem gdzie tak właściwie idę i stanęłam jak wryta.
- Jess, gdzie my w ogóle jesteśmy ? – zapytałam przerażona
- no to ty chyba powinnaś wiedzieć. – powoli mówiła
- ja tu jestem od dwóch tygodni ! – odpowiedziałam
- spokojnie, to ja tu narzucam drogę. – zaczęła się śmiać – jesteś na tyle pijana, że nawet tego nie zauważyłaś. Gdyby nie ja to nie wiadomo gdzie byś się obudziła… i czy w ogóle byś się obudziła. – dodała
- dobra dobra, nie pochlebiaj sobie. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Swoją drogą dziwię się, że po prawie całej butelce wódki i 2. drinkach jestem na chodzie. No przynajmniej wydaje mi się, że tyle wypiłam.
- ej a w ogóle ile ja tej wódki wypiłam ? – zapytałam zaniepokojona
- chyba nie jesteś wielbicielem trunków co ? – stwierdziła z uśmiechem na twarzy moja wybawicielka
- no nie. Nie mam dużego doświadczenia, a co ? – odpowiedziałam
- bo wypiłaś gdzieś… O tyle – powiedziała pokazując pacami odległość około 8 cm
- myślałam, że dużo więcej… - powiedziałam - ej, ale my ją tam zostawiłyśmy ? No i się zmarnuje. – dodałam. W odpowiedzi dziewczyna wybuchła śmiechem. Rozmawiałyśmy tak jeszcze kilka minut, a ja w głowie układam plan `Zess`. Nazwę wzięłam z ich imion i wyszło całkiem zabawnie. Tak sobie myślę, że Zayn’owi po takich przejściach nie jest w głowie związek. Chyba poczekam z tym planem, aż sytuacja się sytuacja uspokoi, a może samo z siebie wyjdzie jak się spotkają. Wreszcie moim oczom ukazał się klub. Zdziwiło mnie lekko to, że mam nadal przy sobie swoją torebkę, bo jak znam siebie powinnam zapomnieć ją wziąć. Wygrzebałam z torebki telefon i moim oczom ukazało się 50 nieodebranych połączeń od Harry’ego, 40 od Liam’a i tyle samo od Niall’a, do tego 36 od Louis’a, 20 od Eleanor, 22 od Danielle i ani jednego od Zayn’a. Trochę mi się smutno zrobiło, że Zayn nie zadzwonił, że mnie nie szuka. Usprawiedliwiałam go tym, że może nie wiedział. No ale skoro reszta się o tym dowiedziała, a Niall na pewno nie widział mnie wybiegającej z klubu, to skądś się musiał dowiedzieć. Może nie mogli go znaleźć… Kiedy zbliżałyśmy się do Fabric, Jess cała drżała z podekscytowania. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się, a ona zaczęła skakać z radości. Zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam podskakującą brunetkę. Weszłyśmy do klubu. W korytarzu stał Harry. Pobiegłam w jego stronę.
- Harry ! – krzyknęłam i rzuciłam się w jego ramiona
- Boże Julia, gdzie ty byłaś ?! Myślałem, że Ci się coś stało. Nie rób mi tego więcej – powiedział loczek mocno mnie przytulając.
- później Ci opowiem… - nie sądzę, żebym to kiedyś zrobiła, bo nie chcę, żeby Harry wiedział o mnie i Zayn’ie. To mógłby być dla niego wielki cios… Oparłam głowę o jego czoło, spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam go. Wtedy przypomniałam sobie o mojej bohaterce – Jess. Odsunęłam się od Hazzy i spojrzałam na nią. Stała cały czas przy drzwiach i spalatała dłonie w każdy możliwy sposób. Uśmiechnęłam się i zrobiła gest dłonią na znak, żeby przyszła. Niepewnie szła w naszą stronę i miałam wrażenie, że była wyprostowana jak nigdy w życiu i każdy krok był przemyślany. Poprawiła włosy i w końcu stanęłam przed nami.
- to jest Jessica – z uśmiechem przedstawiłam chłopakowi moją nową… Mam nadzieję, że przyjaciółkę.
- Cześć, jestem…
- wiem – przerwała mu dziewczyna. Harry zaczął się śmiać i zaprosił dziewczynę na salę. Jess szła przodem. Harry zmarszczył brwi i zapytał się na ucho:
- Julia kto to jest ? – był chyba zaniepokojony. Nie wiem czemu. Właściwie to nawet mu się nie dziwię, Jess w jego oczach mogła być jakimś ‘’szpiegiem’’… Ale ja jej ufałam, a on, mam nadzieję, ufa mi, więc nie widzę problemu.
- wyjaśnię Ci wszystko jak będziemy w domu – odpowiedziałam – ale spokojnie, ona nie ma na celu zabicia Was i nie jest żadnym szpiegiem czy coś – dodałam. Szliśmy jeszcze chwilę kiedy dotarliśmy do baru, gdzie kręciła się reszta naszej bandy. Kiedy mnie zobaczyli podbiegli w moją stronę.
- Julia cholera, co ty odwalasz ? – powiedział Niall, który podbiegł do mnie pierwszy i przytulił się mocno- Chcesz żebyśmy tu umarli ze strachu o Ciebie ? – dodał blondyn. Następnie wszyscy prawili mi takie mini kazania, rzucali mi się w ramiona itp. No prawie wszyscy, Zayn’a nie było… Zaczęłam się rozglądać czy może gdzieś go tu nie ma. Niestety nigdzie go nie było. Lecz nagle… `No chyba nie` - pomyślałam, kiedy zobaczyłam na pół pijanego mulata z jaką blondyną w krótkich spodenkach przy barze. Już chciałam podbiec do niego i wygarnąć mu co o tym myślę. Powstrzymałam się, bo niby co bym mu powiedziała, że jest zwykłym draniem ? Przecież to ja go wystawiłam, kiedy wyznał mi co do mnie czuje. Czyli zazdrość ? Najwyraźniej… `Cholera` - pomyślałam podsumowując moje przemyślenia na ten temat. Wreszcie emocje opadły; olałam go. Teraz było 5 minut Jess.
- Tak w ogóle to chce Wam kogoś przedstawić – zaczęłam – to moja przyjaciółka… - zawahałam się używając tego słowa. Spojrzałam na brunetkę ta się uśmiechnęłam i przytaknęła, więc kontynuowałam – Jessica. Mam nadzieję, że polubicie ją tak samo jak ja. – zakończyłam moją prezentacje dziewczyny i czekałam na reakcję reszty. Wszyscy ciepło ją przyjęli. Nagle podszedł Zayn z jak później się dowiedziałam Perrie. W sumie dziewczyna niczego sobie… Jakby nie było urodą ją obdarzono, do tego miła i właśnie się skapnęłam, że bardzo utalentowana. Nie zważając na to kiedy ich zobaczyłam miałam ochotę odwrócić się i odejść. Niall zauważył moje zmieszanie...
- Julka długo Cię nie było, pewnie jesteś głodna. Chodź ze mną – wyskoczył z propozycją i bardzo dobrze, bo bym tam chyba oszalała. Harry został z Zayn’em i jego nową znajomością, Lou i El poszli zaciągnąć się świeżym powietrzem, a Dani z Liam’em szaleli na parkiecie. Usiadłam przy jednym z wolnych stolików, natomiast Niall zamówił coś jak wcześniej mówił pysznego. Podczas jego nie obecności musiałam spławić kilku frajerów, którzy myśleli, że mogą wszystko i ze wszystkimi. `Pewnie jacyś upici i naćpani debile albo jacyś striptizerzy` - pomyślałam i olałam sytuację. Wreszcie pojawił się Niall z dużą pizzą  hawajską. Blondyn spojrzał na mnie wzrokiem jakiego u niego jeszcze nie widziałam. To spojrzenie było takie przenikliwe, wyczytałam, że chce wiedzieć o co chodzi… Boże, do tego te niebieskie tęczówki. Ahh.
- Moja ulubiona – powiedziałam, żeby nie zaczął tematu
- Ooo, moja też, piona – odpowiedział Horan wyciągając rękę. Przybiłam i zabrałam się do jedzenia. Nawet nie wiem kiedy zeszły już 3 kawałki. To pewnie przez to, że naprawdę miło rozmawiało mi się z Niall’em. `Hmm. Zastępca Zayn’a ? W sumie od początku miałam z nim dobre kontakty.` pomyślałam, mieląc w buzi kawałek pizzy.  Niall po wypiciu całej coca-coli poszedł do toalety, a ja znowu zostałam sama i mam nadzieję, że nie będę musiała nikogo przeganiać. Skorzystałam z chwili i zaczęłam rozmyślać o wydarzeniach z ostatnich czterech godzin. `Już czterech ?` - pomyślałam i spojrzałam na telefon. Jest 1.30, a my chyba nadal nie zamierzamy się stąd ewakuować. `No to czas na te przemyślenia` - mówiłam sama do siebie w głowie. Biorąc pod uwagę plusy tych ostatnich godzi to zdobyłam dwóch nowych przyjaciół, dowiedziałam się, że przez obrzydzenie do alkoholi nie potrafię wypić całej butelki wódki w jakieś 40 minut i trunki wcale tak źle na mnie nie działają, przynajmniej ta ilość którą wypiłam do teraz, bo nadal jakoś myślę trzeźwo. No to minusy; Zayn – to, że cholera się we mnie zakochał i najwyraźniej straciłam dobrego przyjaciela, te 40 minut poza Fabric. Czyli remis… Zobaczymy co się jeszcze wydarzy; w końcu miała zalać smutki i żyć teraźniejszością. Horan się nadal nie pojawiał, więc podeszłam do baru, usiadłam na wysokim czerwonym krześle i zamówiłam drinka.



13 rozdział; mam nadzieję, że nie pechowy i Wam się spodoba ;* ;D Weszłam na bloga i jak zobaczyłam 2O obserwatorów to szalałam ze szczęścia <3 no ale jak widać nie przypadłam komuś do gustu i mam 19 obserwatorów ;c no nic, mniejsza o to ;p teraz chyba będę częściej dodawać rozdziały, bo w szkole większy luz ^^ chociaż mądra pani dyrektor przedłużyła termin na wystawianie ocen do 25 także pozdrawiam -.- no to chyba tyle... xd komentujcie, obserwujcie, polecajcie itd. ;3 paa ;***

niedziela, 3 czerwca 2012

12. Bo podobno alkohol leczy rany

Barman postawił na blacie osiem wysokich kieliszków wypełnionych alkoholem. Zawahałam się zanim wzięłam swój do ręki. Zawsze stroniłam od alkoholu. W ogóle bałam się mojego stanu po tej nocy. Wiedząc jak to się skończy jest bardzo możliwe, że taka dawka procentów nieźle mi zaszkodzi. Mój organizm nie jest oswojony zbytnio z napojami alkoholowymi. Pierwszy raz wypiłam w wieku 13 lat i to była jakaś 1/7 tego co jest w tym kieliszku; później wzięłam tylko trochę z barku w domu w tych gorszych chwilach no i moja pamiętna 18. Oj tak, ta 18. była chyba jedynym miłym wydarzeniem w ostatnich latach pobytu w Polsce. Wracając do rzeczywistości… Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w kieliszek, kiedy uświadomiłam sobie, że Harry przygląda mi się.
- jeśli nie chcesz, nie musisz – powiedziała z politowaniem w oczach i lekkim uśmiechem mocząc następnie usta w napoju. Wzięłam głęboki oddech, przybiłam moim kieliszkiem o kieliszek loczka i powiedziałam zniżonym głosem
- za moje nowe życie – wzięłam łyk, zakrztusiłam się lekko i skrzywiłam, ale starałam się to ukryć. Pocałowałam chłopaka w policzek. Harry patrząc mi głęboko w oczy chwycił za mój kieliszek i chciał mi go zabrać, ale ja mocno go trzymałam i nie zamierzałam puścić.
- spokojnie – powiedziałam podnosząc jeden kącik ust
- jesteś pewna ? … - zapytał Harry. Ja nie przestając się uśmiechać wzięłam kolejny duży łyk trunku. Zakrztusiłam się. Szybko pokazałam ręką w stronę Hazzy na znak, że wszystko jest ok. Nie minęło 15 minut jak alkohol zaczął robić rewolucję w moim organizmie. Po alkoholu w kieliszku nie było już śladu. Tak jak postanowiłam dzisiaj zaleje smutki i będę żyć teraźniejszością. Zaciągnęłam Harry’ego na środek sali, między tłum tańczących klubowiczów. Puścili `sprawdzić w necie jak tata włączy -.-`. Objęłam chłopaka wokół szyi i zaczęliśmy tańczyć, nie zostając oczywiście cały czas w tej samej pozycji. Danielle z Eleanor zrobiły to samo i zaciągnęły chłopaków na parkiet. Kiedy spojrzałam w miejsce gdzie wcześniej siedzieliśmy zobaczyłam dwóch samotnych chłopaków. Niall rozglądał się po sali, ale po jego minie nie było widać, że samotność w tym momencie mu doskwiera, przecież zawsze miał obok Zayn’a. No właśnie Zayn … On był tu obecny jedynie fizycznie. Minę miał jakby już nie żył, wciąż był taki nieswoi. Chciałam coś zrobić, ale nie wiedziałam jak. Już chciałam zahaczyć dwie tańczące razem dziewczyny i pokazać im samotnych przystojniaków, ale bałam się reakcji obu stron. Kiedy skończyła się druga piosenka, opuściłam Harry’ego i poszłam w miejsce w którym zaczęła się ta noc. Niall’a już nie było, zostawił po sobie tylko dwa puste kieliszki i nagle obiła mi się o oczy z daleka jego blond czupryna. Zayn siedział nadal w tym samym miejscu, ze wzrokiem spuszczonym cały czas w ten sam punkt na podłodze. Kiedy usiadłam obok niego nie zareagował. Położyłam rękę na jego ramieniu i zapytałam co się stało. Mulat wreszcie dał jakiś znak życia i spojrzał się na mnie, a następnie z powrotem wbił wzrok w podłogę.
- chodź, przejdziemy się – powiedziałam i wstałam. Nie czekałam długo, aż Zayn się ruszył. Złapałam go za rękę w nadgarstku i ciągnęłam za sobą przez całą sale. Szedł jak na skazanie. Kidy wyszliśmy z głośnego i zatłoczonego pomieszczenia szliśmy w ciszy przez długi korytarz, który chyba nigdy nie miał zamiaru się skończyć.
- Zayn  powiedz mi do cholery o co chodzi ! – wybuchłam gestykulując rękoma. On spojrzał na mnie swoimi głębokimi czekoladowymi oczami przenikając przeze mnie. Nagle zablokował mi przejście ręką i przycisnął do ściany. Nie przestał patrzeć mi głęboko w oczy. Zaczął mnie całować. Nie wiedziałam o czym powinnam teraz myśleć; o tym jak jest mi dobrze, czy o tym, że właśnie zdradzam Harry’ego którego uważałam za najlepszy materiał na męża XXI w. Jednocześnie chciałam przerwać ten namiętny pocałunek i nie ruszać się tylko trwać w chwili. `Dlaczego on musi tak perfekcyjnie całować ?` - zastanawiałam się. W pewnym momencie zrozumiałam co robię, gdyby nie procenty pewnie szybciej doszłabym do tego wniosku. Wyrwałam się z objęć mulata i byłam gotowa zakopać go za to żywcem.
- Zayn ku**a co ty robisz ?! Zupełnie Ci odbiło ? Nie myślałam, że jesteś do tego zdolny … Dobrze wiesz, że jestem z Harry’m; Twoim najlepszym przyjacielem. – zaczęłam się drzeć powoli uspakajając się, bo wiedziałam, że jestem bezsilna. Chodziłam nerwowo w tą i z powrotem jeszcze przez kilak sekund. Później osunęłam się o ścianę i schowałam twarz w kolana. Zaczęłam płakać jak małe dziecko, które samo sobie nie poradzi, więc płacze żeby ktoś mu pomógł. Zayn ukucnął przy mnie.
- przepraszam – wyjąkał – pytałaś co się stało to Ci pokazałem … Julia ja się w Tobie zakochałem. Jak tylko Cię zobaczyłam pierwszy raz, wtedy jak wpadliśmy na siebie, wiedziałem, że jest w Tobie coś niezwykłego – powiedział i wiedziałam, że z głębi serca. Teraz nie wiedziałam co powiedzieć. Czy być wkurzona, czy wybaczyć mu za tą szczerość
- Zayn … - zaczęłam powoli jąkając się – ja… ja kocham Harry’ego i dobrze o tym wiesz. Nie potrafię tak go zostawić. Jesteś moim najlepszym przyjacielem… Zayn ja Ci ufałam. Jak mam się z Tobą przyjaźnić wiedzą, że coś do mnie czujesz ? – powoli mówiłam patrząc raz w podłogę, raz na ścianę i w każde inne miejsce, które nie było Zayn’em, bo nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Bałam się tego co w nich zobaczę – do cholery odkochaj się we mnie ! – wybuchłam na końcu. Spojrzałam na mulata; jego oczy były zeszklone.
- czyli z nami… z naszą przyjaźnią koniec ? – zapytał niechętnie chłopak
- to nie jest takie łatwe. Pstryknąć palcem i o wszystkim zapomnieć – odpowiedziałam wstałam i odeszłam. W pewnym momencie stało się ze mną coś dziwnego. Zaczęłam biec mijając wszystkich po drodze, w tym Harry’ego i Liam’a. Kiedy wybiegłam z klubu biegłam cały czas wzdłuż drogi. Zatrzymałam się przy jakimś sklepie gdzie poprosiłam o butelką wódki. Pokazując dowód zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Obejrzałam się w stronę klubu i kiedy zobaczyłam stojących tam Liam’a i Harry’rgo zaczęłam znowu biec. Dobiegłam do jakiegoś mostu. Zatrzymałam się, bo opadłam już z sił i stwierdziłam, że to dobre miejsce na przemyślenie wszystkiego. Zrzuciłam szpilki z nóg i usiadłam na brzegu opustoszałego mostu. Z trudem otworzyłam butelkę wódki, a kiedy już mi się udało wzięłam łyk za łykiem. Zaczęłam płakać. Nie mogłam zrozumieć dlaczego to wszystko się dzieje. Jaki debil wymyślił mi życie i dlaczego padło właśnie na mnie. Usiadłam na brzegu mostu i machałam nogami nad rwącą rzeką, pobijając alkohol. On pomagał mi teraz, zalewał smutki i sprawiał, że zapominałam, coraz więcej i więcej. Zastanawiałam się czy jak zapomnę wszystkiego po wypiciu całej butelki i nie będę nad sobą panować, to czy przypadkiem nie wlecę do tej rzeki ? Ale nie obchodziło mnie to teraz, bo przynajmniej Zayn’owi byłoby łatwiej jakby mnie nie było. Chciałam dla niego dobrze. Odstawiłam butelkę wódki i zeszłam z murka. Odetchnęłam głęboko i coraz więcej łez znowu moczyło moje policzki. Spojrzałam w niebo i wykrzyczałam `Dlaczego ?!`. Wychyliłam się i spojrzałam na rzekę, której fale obijały się o kilka kamieni i płynęła dojść szybko. Bałam się. Ręce strasznie mi się trzęsły i ściskało mnie w brzuchu. Robiłam to dla Zayn’a. Stanęłam na murku i starałam się nie patrzeć w dół, żeby przypadkiem nie zlecieć wcześniej niż zamierzałam. Rozłożyłam ręce i patrzyłam przed siebie płacząc tak strasznie jak jeszcze nigdy dotąd. Bałam się zrobić jaki kolwiek ruch, bo bałam się zlecieć. Przed oczami miałam całe moje życie; szczęśliwe dzieciństwo, chwile spędzone w zgodzie z obojgiem rodziców, później pierwsze sprzeczki, coraz częstrze kłótnie, trzaskanie drzwiami, wyzwiska, wyprowadzkę taty, sąd, separacje, moje wylane łzy, ale też wsparcie przyjaciółki, miłe chwile w szkole z znajomymi, nie trwało to długo, bo chciałam nie wybiegać się z tego dołka, więc wróciły, kłótnie z koleżankami, chłopakiem, śmierć kuzynki,  i ten dzień kiedy postanowiłam wyjechać i chwile z dzisiaj, których nie potrafiłam sobie wyjaśnić. Już byłam gotowa skoczyć, bo im szybciej to zrobię tym mniej będzie boleć. Nagle usłyszałam krzyki dziewczyny (wywnioskowałam to z barwy głosu), krzyczała m.in. `nie rób tego`, `dla innych jesteś całym światem`. Jej `pocieszenia` nie wiele mi pomogły, a chciałam tylko jeszcze bardziej skoczyć. Wysunęłam już prawą nogę. Wiatr zaczął wiać coraz mocniej. Powoli traciłam równowagę. Dziewczyna nie przestawała krzyczeć i była coraz bliżej mnie. Atmosfera byłą napięta. Serce biło mi jak opętane. Wysuwałam nogę coraz dalej. Miałam coraz mniej kontroli nad sobą i równowagi. Porywy wiatru były coraz silniejsze. Straciłam równowagę i Byłam pewna, że zaraz spadnę. Od śmierci dzieliły mnie sekundy; najdłuższe sekundy w moim życiu. Czułam, że odpływam, może ze strachu, może przez alkohol. Zrobiłam znak krzyża, wyszeptałam `kocham Cię Harry` i zamknęłam oczy. Chociaż nie wiedziałam czy kołyszę się jeszcze, czy już spadam, byłam pewna, że nie żyję, że jestem na drugiej stronie. Wiedziałam, że teraz nie sprawię nikomu kłopotu. Nie będę już ciężarem dla rodziców, a Zayn’owi będzie łatwiej.

emm, no jakoś tak długo nic nie dodawałam ;/ także przepraszam ;* z tego rozdziału szczerze mówiąc jestem nawet dumna ^^ a tak wgl. AKCJA Z ZAYN'EM SPECJALNIE DLA MAGDY I KAROLINY ;*** no i dziękuję za tylu obserwatorów i komentarze, jesteście świetni ! <3 tylko tak dalej ... ;p

poniedziałek, 21 maja 2012

11. Trzeba zdobć niezwykłe wspomnienia

Szybko pobiegłam do pokoju i zaczęłam wywalać z nierozpakowanej jeszcze walizki brania. W końcu znalazłam to czego szukałam – krótką, ciemno-szarą sukienkę,pokrytą w całości cekinami. Do tego pożyczyłam od Eleanor czarne szpilki i uszykowałam sobie małą torebkę. Poszłam ogarnąć swoją twarz do łazienki. Tym razem użyłam szarego i czarnego cienia do oczu i oczywiście mojego standardowego makijażu. Nie wiem jak to zrobiłam, ale moje włosy przypominały fryzurę Danielle. Oczywiście ja mając takie loczki mam krótsze włosy, ale i tak mi się to strasznie podobało. Kiedy wyszłam z łazienki okazało się, że tylko ja się tak grzebałam. Pobiegłam do pokoju po torebkę i w miarę możliwość jakie dawały mi te buty zbiegłam na dół. Wszyscy stali już przy taksówce. Jechaliśmy taksówką, bo nie wiadomo w jakim stanie będziemy wracać do domu …
- no wreszcie ! – sapnął Niall
- rozumiem, że nie warto było ? – odpowiedziałam zażenowana reakcją Irlandczyka
- warto kochanie, warto – wtrącił Harry i wysłał mi buziaka. Ja udałam, że go złapałam i wsadziłam go sobie w usta.
- oj warto ! – potwierdził Louis i zrobił taka słodką minę
- ej ! – zareagowała szybko Eleanor i walnęła lekko chłopaka w ramię.
- kocham tylko Eleanor Calder ! – wydarł się tak głośno jak tylko potrafił.Wreszcie wszyscy (bo w efekcie końcowym jedzie cała ósemka) zaczęli się pchaćdo taksówki i zaczęło mnie zastanawiać ja my się tam wszyscy zmieścimy. Harry wsiadł pierwszy, za nim Louis i Liam; z przodu usiadł Niall. Ja z dziewczynami i Zayn’em zostaliśmy przed samochodem i przyglądaliśmy się temu wszystkiemu. W pewnym momencie loczek niemal, że położył się na chłopakach. Złapał mnie za biodra i wciągnął do taksówki. Wylądowałam na kolanach chłopaka.
- głupek – powiedziałam do niego śmiejąc się lekko, a on w odpowiedzi zrobiłten swój słodki wytrzeszcz. Następnie Louis i Liam zrobili to samo i wciągnęli swoje dziewczyny na kolana. Wszystkiemu z zaciekawieniem przyglądał się Niall i cały czas się śmiał. Nie dziwię się, to musiało śmiesznie wyglądać kiedy trójka chłopaków wciągała po kolei swoje w pół zgięte dziewczyny. Tym czasem Zayn stałwciąż przed samochodem i w ogóle nic go nie rozbawiło.
- to może ja jednak zostanę w domu – w pewnym momencie powiedział mulat – w końcu ktoś będzie musiał po Was przyjechać – dodał, zapewne tylko po to, żeby nikt nie miał nic przeciwko. Ja jednak widziałam, że coś się dzieję … Jako jego przyjaciółka powinnam mu pomóc, tylko nie wiedziałam jak do niego trafić.
- co to to nie, jedziesz z nami – niemal, że krzyknęłam
- siadaj u mnie ! – wrzasnął Niall i był gotowy złapać Zayn’a za biodra i wciągnąć do taksówki
- przepraszam, wciśnie się jeszcze kolega ? – zapytał grzecznie Liam
- niech się wciska gdzieś, tylko żeby nas policja nie załapała –odpowiedziałtaksówkarz. Zayn stał dalej w bezruchu jak wcześniej. Samochód był dośćobszerny, więc mulat znalazłby jeszcze na siłę miejsce. Niall spojrzał na niego dając znak ręką, żeby usiadł z nim. Zayn podszedł do przednich drzwi i zdezorientowany patrzył na blondyna. Ten się uśmiechnął i posunął. Zayn delikatnie wsunął się do pojazdu. Wtedy Niall gwałtownie wciągnął jego nogi na swoje kolana, żeby się zmieścił. Wreszcie wszyscy siedzieli na `swoich` miejscach i mogliśmy ruszyć. Harry podał kierowcy adres, a ten przekręciłkluczyk w stacyjce i ruszył. W mgnieniu oka byliśmy na miejscu. Sprawnie wyszliśmy z taksówki, a Liam zapłacił za kurs. Ruszyliśmy dumnie krocząc w stronę wejścia do Fabric. Strasznie się podniecałam, że idziemy właśnie do tego klubu, bo rzekomy Fabric jest najpopularniejszym i najmodniejszym klubem w Londynie. Lekko mnie zdziwiła długość kolejki do drzwi i cena biletów, no ale czego sięnie robi dla takich przeżyć. Pocieszył mnie fakt, że nie muszę się teraz martwić o pieniądze, chociaż różnie się może z moją karierą potoczyć i w tym `zawodzie` niczego nie mogę być pewna. Pomimo pewnych rozterek nie martwiłam się pieniędzmi. Może puste, ale nikt mi nie zabroni. Tak rozmyślając o mojej przyszłości nie zauważyłam jak kolejka szybko się zmniejszała. Przed nami stało już zaledwie 5 osób. `Pójdzie szybko` pomyślałam i spojrzałam się na Hazzę, który uśmiechnąsię z podekscytowania. Ja w odpowiedzi zaśmiałam się lekko i odwróciłam głowę,spoglądając na ulice Londynu wieczorową porą; a było koło 21.00. Znowu przez moją nieuwagę nie wiedziałam co się dzieję. Liam płacił właśnie za siebie i Danielle. Nerwowo zaczęłam szukać dowodu. Było to jeszcze bardziej nerwowe, gdy wydawało mi się, że go nie mam, ale byłam do końca pewna, że go wkładałam do torebki. `Jest` pomyślałam z ulgą i uszykowałam go by podać mężczyźnie stojącemu przy bramce. Nie zdziwił mnie fakt, że Harry zapłacił za mnie. Jednak postanowiłam się z nim nie kłócić, bo i tak w żaden sposób nie oddałabym mu tych 20 funtów. Niepewnie przekroczyłam próg klubu; niepewnie z kilku powodów. Obawiałam się tego, że będą tu jakieś zmutowane fanki, które albo nie dadzą spokoju chłopakom albo rzucą się z pazurami na mnie jak tyko Harry gdziekolwiek mnie dotknie lub w ogóle kiedy mnie zobaczą. Kolejnym powodem było to, że nigdy nie byłam w żadnym klubie, no może kilka razy na jakiś kameralnych koncertach w mniejszych klubach, bo inne koncerty się nie liczą. Nie zmienia to faktu, że w takim typowym klubie nie byłam. No i na koniec bałam się zachowania loczka, tzn. nie chciałam,żeby do czegoś poważnego doszło. Z przemyśleń wyrwała mnie coraz głośniejsza muzyka dochodząca z sal i zaciesz chłopaków. Nie wydaje mi się żeby jakoś długo nie imprezowali, ale ich zachowani było dość zastanawiające, jakby się jużczymś wcześniej truli. Kiedy weszłam na jedną z sal, zatkało mnie, bo nie wyobrażałam sobie, że to będzie takie … Piękne ? No właśnie, czy to odpowiednie słowo, biorąc pod uwagę tych uchlanych i naćpanych ludzi przy barze i kilku stolikach. Nie wiedziałam od czego zacząć, ale chłopaki ruszyli w stronę baru. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- poproszę red bull’a z wódką osiem razy – stanowczo i z uśmiechem powiedziałLouis.


Na początku chcę Was ogrooomnie przeprosić, że dodaję dopiero teraz :( na pocieszenie napiszę, że mam już scenę po klubie i masę pomysłów na dalsze akcje i na klub ^^ będzie się działo *.* Proszę spamujcie blogiem jak się da i gdzie się da, żeby zyskał czytelnieków, błaaaagam ;* zauważyłam, że blog stracił jednego obserwatora :'/ przepraszam, że zaniedbałam, ale dobrze wiecie, że pod koniec roku w szkole nie jest lekko ;/ są blogi gdzie na rozdiał trzeba czekać dłuuuuużej ;s obiecuję, że postaram sie dodawać częściej ;3 ÓSMY OBSERWATORZE, PROSZĘ WRÓĆ ;** ale nie pogardzę nowymi ;D

czwartek, 3 maja 2012

10. Otworzyłam drzwi do moich marzeń

Zawahałam się jeszcze przez chwilę, ale teraz nie wypadałoby stchórzyć. Przypomniało mi się z jakim celem przyjechałam do Londynu. To dodało mi siły. Wiedziałam, że spełniam swoje marzenie. Mogę teraz zrezygnować i uciec do samochodu. Przez resztę życia kryć się w sukcesach przyjaciół i chłopaka (mam na myśli 1D), sama kombinować żeby dostać się na studia, bo zawaliłam pierwszy rok romansu z biologią; może kończąc przy kasie w McDonald’zie. Mogę też wejść tam, zrobić co muszę i wygrać z pechem który prześladował mnie w „starym życiu”. Poprawiłam włosy, wzięłam głęboki wdech i weszłam do budynku. Wnętrze było niesamowite. Urządzone w nowoczesnym stylu. Ściany były białe; tylko jedna była czerwona. Wszelkie dodatki, tj. lampy, kanapy, wazoniki itp. były czerwone. Dumnym krokiem zmierzałam w stronę recepcji. Niestety moje buty pukały na białych płytkach. Nienawidziłam tego, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie wtedy patrzą. Doszłam do recepcji, oparłam ręce na szklanym blacie, przedstawiłam się i wyjaśniłam o co chodzi. Pani była bardzo miła. Zadzwoniła od razu do Simona i powiedziała, że jestem.
- pan Cowell już na panią czeka – powiedziała miłym głosem i wskazała mi gdzie iść. Weszłam do szklanej windy, która zawiozła mnie na 2 piętro, gdzie znajdowało się biuro producenta. Zapukała i weszłam. Biuro Simona też było białe, ale dla odmiany z żółtymi dodatkami. Bardzo mi się tu podobało.
- dzień dobry, ja… - powiedziałam, chowając ręce za plecami, bo bardzo mi się trzęsły z nerwów
- dzień dobry, wiem kim jesteś – przerwał mi Cowell – proszę usiądź – dodał, wskazując na żółty  fotel stojący przed jego biurkiem. Usiadłam, a emocje z minutą na minutę malały.
- masz niesamowity głos, myślę, że to będą tylko formalności – powiedział z uśmiechem na twarzy producent. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam.
- chciałbym Cię prosić, żebyś zaśpiewała w studiu jakąś piosenkę… I tak ja zdecyduję, ale tak to już jest, że inni też musza wiedzieć z kim podpisują kontrakt –dodał po chwili ciszy Simon. `kontrakt ?!` - pomyślałam z taki podekscytowaniem i w tym samym momencie wstałam idąc za Cowell’em do rzekomego studia. Weszłam do środka zacisnęłam usta i zaczęłam śpiewać. O dziwo się nie denerwowałam. W końcu robiłam cos bez czego nie wyobrażam sobie życia. To była dla mnie jak tlen… Może oklepane porównanie, ale jedyne właściwe. Skończyłam piosenkę, a wszyscy za dużą szybą zaczęli bić mi brawo. Czułam się wtedy taka dumna. Osiągnęłam to na czym mi zależało – ktoś docenił to co robię, co znaczy dla mnie tak wiele.
Siedziałam teraz znowu w biurze Simona trzymając w ręce pióro. Przede mną leżał kontrakt – drzwi do moich marzeń, a mój podpis był kluczem. Cała drżałam z radości i podniecenia. Kilka sekund i po wszystkim. Otworzyłam drzwi do moich marzeń i dotarłam sama do celu. Nie da się opisać co teraz czuję… Podziękowała z całego serca Simon’owi  i zbiegłam na dół. Miałam zrobić Harry’emu żart i wyjść taka smutna, że jednak się nie udało, ale nie mogłam opanować emocji. Zbiegłam po długich schodach ze butami w ręku i rzuciłam się w ramiona loczka. On podniósł mnie na rękach okręcił się kilka razy i czule pocałował mnie w usta. Kiedy stanęłam na ziemi, a on pocałował mnie w czoło, wtuliłam się w niego i czułam jak łzy płyną mi po policzkach. To były łzy szczęścia. Harry w pewnym momencie zauważył, że płaczę; otarł moją twarz, uśmiechnął się i jeszcze raz mocniej mnie przytulił. Nie było sensu tak godzinami sterczeć na ulicy, chociaż przez emocje nie zwracałam na nic innego uwagi, więc powiedziałam
- Dobra, nie będziemy tu tak stać na środku. Chodź jedziemy – i ruszyłam w stronę drzwi samochodu, a Hazza wsiadł za kierownicę. Ruszyliśmy w stronę domu. Znowu droga szybko mi minęła i zanim się obejrzałam byliśmy już na miejscu. Weszłam do domu skacząc z radości i piszcząc jak opętana, chociaż wydawało mi się, że nie umiem wydobyć z siebie takich dźwięków. Oczywiście nie zabrakło grupowego misiaka, który był chyba ulubionym sposobem reagowania na takie sytuacje. Wszyscy postanowili uczcić jakoś ten kontrakt, więc padły dwie propozycje; wspólna kolacja i te klimaty albo wyjście do klubu… I tu pojawił się problem
- ja nie mam ochoty iść do żądnego klubu – pewnym głosem oznajmił Liam
- ale spokojnie, trzeba się czasami wyszaleć i w końcu mamy powód – szybko zareagowała Danielle
- popieram ! Ja mam 18 lat i zamierzam to wykorzystać – powiedział Harry nucąc `Forver Young`. Stanęłam jak zwykle trochę z boku i czekałam aż się uspokoją i będę mogła pochwalić się swoją opinią na ten temat; chociaż niewiele ona zmieni…
- mi to jest obojętne – wtrącił się Niall
- a ja jestem za klubem. El, co o tym myślisz ? – z bananem na buzi powiedział Louis
- emm, ja jestem za kameralną imprezą… - niepewnie odpowiedziała na zadane pytanie Eleanor
- to wiecie co… Dobra, obojętne mi to – w końcu postanowiłam powiedzieć jakie mam zdanie na ten temat i jak już mówiłam wiele nie zmieniło, właściwie to nic nie zmieniło… - Podliczmy głosy. Kto jest za klubem ? – dodałam. Podniosły się cztery ręce – moja, Lou, Danielle, Harry’ego.
- ymm, ktoś się wstrzymał ? – zapytałam, pomimo, że nie sądzę żeby ktoś to zrobił. Moje wątpliwości rozwiał Niall, bo jedyny podniósł rękę.
- Niall, masz decydujący głos. Gdzie idziemy ? – zapytałam, a blondyn zrobił skwaszoną minę drapiąc się przy tym po głowie. Wszyscy zaczęli go przekupywać żelkami i innymi przysmakami. Nagle Louis przerwał im te dzikie wrzaski
- ej, uspokójcie się ! – zapadła cisza, a wszyscy wglapiali się w Lou jak w jakieś bóstwo; co w sumie miało w sobie trochę prawdy… - jest nas 8, Niall nie ma decydującego głosu. Trzeba iść na kompromis – dodał, gdy zapadła cisza.
- albo wymysłami inne miejsce albo część idzie dzisiaj do klubu, a wszyscy jutro razem jemy uroczysty obiad – zaproponowałam. Wszyscy zgodnie wybrali drugą opcje. Ostatecznie do klubu 5 osób : ja, Harry, Zayn, Louis i Eleanor.
Z tych całych wrażeń zapomniałam zapytać Zayn’a co się stało i gdzie zniknął, ale teraz znowu nie miałam na to czasu, bo musiałam się uszykować…   


na wstępie chcę Wam cholernie podziękować, że jest Was już 7 <3 jednocześnie liczę, że może nas być jeszcze więcej ^^ pomożecie ? ;** tak jako ciekawostkę powiem Wam, że 2/3 rozdziału pisałam po obejrzeniu `Titanica` przy tej piosence Celine Dion, więc lepiej mi się tak jakby pisało ;3 teraz mam faze na ten film i wszystko z nim związane, więc się nie zdziwcie się jeśli następny rozdział będzie miał z nim coś wspólnego ;D Wydawało mi się, że rozdział jest dłuższy, no przynajmniej w word'zie był długi ;p następny pewnie objętoścą będzie dłuższy, bo wiadomo jak się skończy noc w klubie. Właściwie to nie mam jeszcze pomysłu, więc nie chcę Wam tu nic sugerować xd no to miłego czekania na rozdział, paa ;***